Internet zdecydowanie kojarzy się z wolnością słowa – niestety czasem jest to wykorzystywane w bardzo zły sposób. Niektórych czasami ponoszą negatywne emocje, inni po prostu chcą komuś dopiec, wyżyć się ukrywając za pozorną ścianą anonimowości itd. – Internet zwiększa pewność siebie i prowadzi również do sytuacji niebezpiecznych.
Wiedzą o tym dobrze nasi rodacy, ponieważ w listopadowym komunikacie z badań CBOS „Mowa nienawiści”, to Internet został wskazany jako miejsce, w którym najczęściej spotkać się można z tzw. hejtem.
Najliczniej wiązano w opracowaniu hejt z językiem polityki (4,8%). Niekiedy precyzowano, że chodzi o polityków Prawa i Sprawiedliwości, obecny rząd i podległe mu instytucje (1,9%) lub polityków opozycji, PO lub Koalicji Obywatelskiej (0,5%). Niektórzy jako przestrzeń, w której dominuje mowa nienawiści, wskazywali ogólnikowo Internet (2,3%) lub media (0,9%). Sporadycznie w deklaracjach pojawiały się pewne grupy czy środowiska, np. faszyści, kibole, Kościół katolicki i księża, środowiska liberalne obyczajowo (m.in. LGBT).
Badani mający mniej niż 45 lat częściej niż starsi spotykają się z mową nienawiści w Internecie, a najczęściej wskazywanym przez nich nadawcą hejtu są użytkownicy Internetu. Z doświadczeń młodszych respondentów w większym stopniu niż starszych wynika również, że są to zwykli ludzie w miejscach publicznych.
Co drugi badany (50%) twierdzi, że w naszym społeczeństwie istnieje przyzwolenie na obrażanie innych ze względu na takie ich cechy, jak wiek, płeć, niepełnosprawność, wyznanie lub brak wyznania, narodowość, rasa, kolor skóry, orientacja seksualna, natomiast ponad dwie piąte (44%) uważa, że nie ma na to zgody. Częściej mówi się o aprobacie obrażania innych ze względu na przekonania i poglądy polityczne. Z tym, że w Polsce istnieje na to przyzwolenie, zgadza się więcej niż połowa ankietowanych (56%), a ponad jedna trzecia (37%) jest przeciwnego zdania.
Źródła: